Jestem pewien, że zrealizujesz swoje zamierzenia.. (cd mojej odpowiedzi na zadane mi przez Osobę nr 2 pytanie, które znajduje się w wpisie pt „Pytania i odpowiedzi – cz. I”) znajdziesz pracę i mężczyznę (głęboko w to wierzę), jeśli tylko pozwolisz sobie pomóc, skorzystasz z fachowej pomocy, wytrwasz w abstynencji, wykażesz się odpowiednią determinacją i cierpliwością.. Wiem, że polska rzeczywistość, państwowa służba zdrowia nie zachęca do podejmowania działań w tej prawie, to jednak kiedyś słyszałem z ust mądrego człowieka, że jak ktoś naprawdę chce nie brać, to prędzej, czy później znajdzie odpowiednią pomoc
..Druga sprawa to leczenie przyczyn uzależnienia ..Ciężko jest leczyć się z takich problemów samemu, bo zaczynamy brać „twarde” uspokajacze, zwykle z bardzo konkretnych powodów (na zwykły stres dnia codziennego ludzie biorą leki ziołowe, hydroksyzynę),..
a stany lękowe, napady paniki, nerwica są czymś o wiele poważniejszym, niż zwykłe niepokoje i obawy.. To często wynik (objawy) naszych nieuświadomionych „konfliktów wewnętrznych” i sami nie jesteśmy w stanie dotrzeć do ich sedna (to jakby próbować wyciągać się samemu za włosy z rzeki)..
Masz dopiero 35 lat, ehh..co ja bym dał, żeby mieć tyle (jestem 10 lat starszy), sam mam jeszcze różne plany, właściwie to dopiero teraz je mam, kiedyś nie miałem za grosz wiary w siebie, w swoje myślenie, zdanie, inicjatywę..robiłem tylko to co mi kazano, czego ode mnie oczekiwano, jak „zaprogramowany automat”, dopiero odstawienie leków (benzodiazepin), terapia umożliwiła mi wewnętrzny rozwój
Osoba 3. „Witam. To nie jest przypadek, że znalazłam Twojego bloga. Widzę w Twojej walce moje życie, moją walkę i rozpacz. Od 8 lat jestem uzależniona od benzodiazepiny Sedam 3mg ..
Niestety teraz po 8 latach jestem na 6 mg a coraz częściej na 9 mg. Biorę rano, zaraz po przebudzeniu pierwsza moja myśl to Sedam . W ciągu dnia gdy mam stresująca sytuacje lub jakieś spotkanie, na zaś by było mi lepiej i żeby nic się nie działo i na noc..
Chodzę do różnych lekarzy nie mam jednego psychiatry , zdarzało się ze gdy kilka razy byłam u jednego lekarza to proponował mi pobyt w szpitalu albo powolne schodzenie w domu za pomocą innych leków. Spróbowałam raz, byłam już tak zdesperowana, że wzięłam skierowanie od psychiatry i zgłosiłam się na oddział odwykowy, ale to jest oddział głównie dla ludzi z problemem alkoholowym.
Nie dałam rady wypisałam się po tygodniu. Wiem ze w domu nie mam szans aby wyjść z tego bagna . Czytałam jak pisałeś ze miałeś prochy zawsze przy sobie , jak ja to znam, mam je zawsze przy sobie i u lekarza jestem zawsze gdy mam jeszcze listek, bo co zrobię gdy nagle coś wyskoczy i nie będę miała leku. To jest koszmar dla mnie dla mojego męża i dzieci. Jeszcze jedna rzecz, wkrótce wyjeżdżamy za granicę i nie wiem co ja zrobię, jak ja zdobędę Sedam . Moim marzeniem jest wyjść z nałogu, jestem po 30-stce i boję się co ze mną będzie za kilka lat?
(odpowiedź) To smutne co piszesz, współczuję! Doskonale wiem, co przeżywasz..Też uważam, że to nie przypadek, że trafiłaś na moją stronkę.., jak sądzę twój problem z BDZ spędza Ci sen z oczu i szukasz informacji, jakiejś pomocy.. Niestety za kilka lat, o ile nie zaczniesz leczyć swojej choroby (uzależnienia) i jej pierwotnych przyczyn, bo przecież z jakiegoś powodu zaczęłaś przyjmować benzodiazepiny (?), z 9 mg Sedamu może zrobić się 12 mg..15 mg i tak w górę itd. (taka prawda)
Wydaję mi się, że jest też tak, że im dłużej, tym gorzej.. benzodiazepiny, w przypadku osób predysponowanych, strasznie „kotwiczą się” w psychice i nawet jak już nie działają, czy działają słabiej, to człowiek trzyma się ich jak tonący tratwy (dotyczy to zarówno uzależnienia od rosnących, wysokich dawek, jak i stałych, niskich, terapeutycznych)..
Piszesz, że marzysz o wyjściu z nałogu, że to twoja zmora, twojego męża i dzieci i że wyjeżdżasz za granicę.. nie wiem,czy chodziło Ci o turystyczny wypad (?), czy wyjazd na dłużej, do pracy, „za chlebem”, w poszukiwaniu lepszej przyszłości (?), o ile w tym pierwszym przypadku nic takiego się chyba nie dzieje, to w drugim przypadku może to być kłopot, bez względu na to, czy chcesz i zamierzasz się leczyć, czy trwać w nałogu..
W drugim przypadku to moim zdaniem kwestia możliwości leczenia poza granicami, ubezpieczenia , finansowania terapii, o ile możliwości mogą być większe (zależy od kraju), to może być to droga sprawa dla Polaka, no i najważniejsza kwestia, znajomość języka, na tyle biegła, by móc swobodnie uczestniczyć w terapii odwykowej, a później psychoterapii
Jestem zwolennikiem teorii, że sam detoks rzadko kiedy wystarcza, bo nie można zabrać człowiekowi leków (benzodiazepin) i pozostawić go z „niczym”! Po długim okresie zażywania tych środków, a po wielu latach już na pewno po odstawieniu tabletek pojawia się wielka „pustka” (uzależnienie psychiczne), człowiek potrzebuje wsparcia, fachowej pomocy jak sobie z nią radzić, uzależnienie to nie fanaberia, to choroba!
Wiadomo,że żyjemy w trudnych czasach, szukamy różnych sposobów, źródeł dochodu, by godnie żyć, ale czasem trzeba plany zawiesić na „kołku” na jakiś czas, rozważyć priorytety, zastanowić się nad rozpoczęciem leczenia (rozumiem,że alkoholowy detoks nie przypadł Ci do gustu, mnie także nie!.. ale może ambulatoryjnie plus psychoterapia indywidualna pod okiem psychoterapeuty leczenia uzależnień ??..), bo w przyszłości, kiedy uzależnienie i tolerancje organizmu na leki jeszcze bardziej się rozwinie u Ciebie, to nawet twoi bliscy mogą zejść na dalszy plan, pochłonie Cię „wędrówka” po lekarzach, w celu zdobycia odpowiedniej ilości benzodiazepin, a „pomiędzy” tymi działaniami będziesz stale „przyćpana”, zaspana, niechętna do zabawy z swoimi pociechami, nie mówiąc już o obcowaniu z mężem..
Niestety, chyba jest tak, że przyjmowanie benzodiazepin latami, uzależnienie od nich jest wciąż przez ludzi bagatelizowane, uważane jako mniejsze zło, to przecież leki przepisywane przez lekarza, nie alkohol, ani narkotyki zdobyte u dealera!..więc tak do końca nie wiadomo,czy to uzależnienie, czy nie uzależnienie (?) może nie (?) więc chcę, planuje się leczyć, ale może nie teraz, kiedyś (?)..
A co być powiedziała, gdyby stwierdzono u Ciebie nagle, tak z dnia na dzień raka?! (broń Boże, nie życzę Ci – odpukać!:)..) Mam tu na myśli raka złośliwego powiedzmy w bardzo wczesnym stadium, jeszcze bez przerzutów..Potwierdziłby to wynik tomografii, bezlitosna diagnoza, czy odłożyła byś tą sprawę na „później” i pojechałabyś do pracy za granicę, czy rzuciłabyś wszystko i natychmiast rozpoczęła konsultacje z lekarzami, by wdrożyć właściwe leczenie??..
Psychoterapeuta terapii uzależnień (psycholog) do którego jeżdżę powiedział mi kiedyś mniej więcej coś takiego, cytuję „ różnica między nowotworem złośliwym, a uzależnieniem jest między innymi taka, że z raka czasem można się wyleczyć, a z uzależnienia nigdy..” Oczywiście można odstawić leki, pracować nad sobą i żyć szczęśliwie, ale ta skłonność pozostaje do końca życia i po prostu trzeba zaakceptować ograniczenia jakie powoduje ta choroba i podobnie jak cukrzyk żyć na „diecie”, pilnować się, unikać fizycznego kontaktu z benzodiazepinami, miejsc, czasem osób, które kojarzą się nam z zdobywaniem leków,.. informować lekarzy u których się leczymy, by nie proponowali nam tego typu leków
Jeśli jednak postanowisz lub będziesz musiała brać dalej, to wiedz, ze np w niektórych krajach, bardziej rozwiniętych służba zdrowia jest już często skomputeryzowana i każdy pacjent posiada kartotekę, która znajduje się w bazie danych, gdzie znajdują się wszystkie informacje o tym, jakie leki, kiedy, w jakich dawkach i przez jakiego lekarza były przepisywane danemu pacjentowi..Coś takiego jest w np. w USA (w Polsce ten system zaczyna być powoli również wdrażany), spotkałem się także z tym, że w przypadku nie których firm zatrudniających ludzi (Wielka Brytania – Tesco) przed przyjęciem pracy wykonywane są testy na obecność narkotyków i benzodiazepin..cdn
Chciałam ostrzec przed zażywaniem jakichkolwiek benzodiazepin. Według lekarza psychiatry z którym miałam kontakt to leki, które powinny być podawane w warunkach szpitalnych. Bo można stracić nad nimi kontrolę. W warunkach domowych powinno się stosować inne leki przeciwlękowe, uspokajające bez potencjału uzależniającego. Według mnie benzodiazepiny niszczą organizm cały dosłownie i robią z człowieka wraka, więc lepiej z nimi nigdy nie zaczynać.
Witaj Mimi
Benzodiazepiny to potrzebne leki, niestety dla wielu ludzi stanowią wielką pułapkę, ponieważ uwodzą swoim działaniem, przez co bardzo łatwo i szybko uzależniają i już bardzo trudno się z nimi rozstać.
To nie leki leczące a jedynie uśmierzające jak morfina, tramal w medycynie ogólnej.. Gdybyśmy patrzyli na nie w takiej perspektywie, może łatwiej było by zrozumieć ich role w psychiatrii i przewidzieć zagrożenia, bo kto by się chciał leczyć beztrosko przez wiele lat morfiną??
Ja także mam nerwice lekową, biorę pół estazolamu a w gorszych chwilach pół cloranxenu. Bez tego chyba bym umarła. Mam napady lęku w najmniej oczekiwanym momencie i mam już dość takiego funkcjonowania. Trzymam za Was wszystkich kciuki i mam nadzieję, że uda Nam się żyć jeszcze normalnie.
Pozdrawiam.
Czy robisz to regularnie? Codziennie?
Oczywiście, że się uda.. Jest to możliwe, ale same leki chyba tego nie załatwią.. Nawet nie myślę tu o benzodiazepinach (można je brać max 2-3 tyg regularnie, lub dłużej, ale tylko doraźnie), ale o wszystkich SSRI< SRNI.. One mogą realnie pomóc, ale farmakoterapia powinna być skojarzona z fachową psychoterapią. Uwierzyliśmy wszyscy reklamom, że "tabletka" załatwi wszystko.. Niestety nie.. "Dobre" leki są potrzebne, należy je brać, gdy zleci lekarz, ale przede wszystkim skupić się na pracy nad sobą z psychoterapeutą
Basiu nie poddawaj się i dąż do celu aż tego celu nie osiągniesz później wyznaczysz nowy cel i tak w kółeczko i na pewno uda Ci się czy to mniejszymi krokami czy wielkimi ważne żeby Ci się udało osiągać cele, a to co inni ludzie mówią olej to. Sam już jestem nauczony, jak ktoś źle o mnie mówi olewam to kompletnie. Wiec nie zwracaj uwagi na tego typu rzeczy.
Dobrze napisał boczniak Człowiek musi miec cel Tylko najgorzej jest jak tego celu już nie ma Jak najbliżsi odbierają ci twoja godność a ty starasz się ze wszystkich sił
żeby pokonać swoje lęki swoją depresje i żeby nic nie zabrakło tym najukochańszym A oni i tak dobijają na każdym kroku Co wtedy robic Gdzie odnaleźć swój cel :):):)
Witaj Gosiu, no tak najbliżsi.., rodzina.., zdawać by się mogło, że to od nich właśnie powinninniśmy dostać lub dostaniemy najwięcej wsparcia, a tu okazuje się, że z tym różnie, a nawet czasem wprost przeciwnie! (znam to z autopsji) To osobny temat o którym będę pisał na blogu..Moim zdaniem człowiek z nerwicą lub w depresji lub uzależniony zwykle nie jest wyrozumiały dla siebie samego, bywa nadkrytyczny, źle oceniający się, bliscy są zwykle z tej samej „bajki” lub systemu, bo w życiu często w sposób nieświadomy łączymy się w różne „konstelacje” z ludźmi o podobnym systemie wartości, zbliżonych przekonaniach, bo to jest dla nas znany model, choć nie zawsze zdrowy..Często wchodzimy w podobne relacje, jakie panowały w naszym domu rodzinnym, nieświadomie się wzorujemy na nich, powielamy pewne wzorce..
Co do godności, to odnoszę wrażenie,że nie masz chyba jej sama dla siebie..Nerwica, depresja, uzależnienie to choroby tak jak każde inne, które się leczy..Psychika, emocje, uczucia, to tak samo skomplikowana „materia” jak ciało człowieka, wszystko to jest z sobą nierozerwalnie połączone i wzajemnie na siebie wpływa..Sądzę,że powinnaś leczyć się dla siebie i przede wszystkim odnaleźć szacunek dla siebie samej..być może też skupić się na jakimś celu dla Ciebie istotnym. Oddawanie sie innym, poświęcanie się nie zawsze jest dobre i doceniane, a często buduje w innych osobach przekonanie,że to im się należy..Gosia, jeśli mogę coś doradzić, to zacznij szanować także siebie, zadbaj o swoje zdrowie, a wtedy inni zaczną Cię szanować
Nie będę dziękował, żeby nie zapeszyć, pozdrawiam:)
Zajrzałem tutaj podobnie jak Ewela przypadkiem, ale życzę powodzenia w walce z uzależnieniem. Myślę, że twój blog pomaga osobom z podobnymi problemami.
*** Trial period expired. Please subscribe to the service. Antispam service cleantalk.org. ***
Człowiek musi mieć jakiś celu. Ja, Ty, Oni… Bez tego nie da się żyć, bo czym jest życie bez celu.
Myślę, że posiadanie planów na przyszłość i dążenie do ich realizacji pomaga zmniejszyć lęki. Człowiek musi mieć jakiś cen i starać się go osiągnąć. Głowa do góry i do przodu!
Kurczę, ja trafiłam tutaj zupełnym przypadkiem, nie mam problemów, o których piszesz Ty i Twoi komentatorzy, ale zaczęłam Cię czytać i zrobiło mi się smutno….trzymam kciuki Przemku za Ciebie i obiecuję, że będę zaglądać…
Pozdrawiam,
Ewela
Hej Ewela, witaj, to nie jest blog wyłącznie dla lekomanów, każdy może czytać, komentować, wychodzę z założenia, że wszyscy jesteśmy ludźmi i nic co ludzkie nie jest nam obce..Każdy może uzależnić się od leków uspokajających w tych trudnych czasach, każdemu może przydarzyć się coś złego..
pozdrawiam i zapraszam:)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mi odpisałeś, że ktoś mnie zauważył 😉 Wczoraj zasnełam bez Estazolamu a nawet od 5 Clora odkroiłam kawałek. Myślę, że wzięłam z 4mg Przespałam noc, ale nie czuję sie wyspana. Właściwie to czuję się jak pijana. Piszesz, że najlepiej odstawiać w szpitalu. A co jak na samo słowo „szpital” serce zaczyna mi walić? Ostatnio jak byłam w szpitalu na operacji łąkotki, nie wytrzymałam nawet doby. W nocy mąż mnie zabrał do domu. A była to prywatna klinika. Boję się szpitali. Dzisiaj poszperam w necie i spróbuje się zapisać do psychiatry. Tylko, i tutaj znowu się boję 😉 ,że trafię do klona mojej byłej psych, od której wychodziłam bardziej zdołowana jak wchodziłam. Może ktoś tu zajrzy i poleci mi dobrego lekarza, ale też, co dla mnie jest bardzo ważne , empatycznego człowieka.
Szukałam w necie jakiś forów dla osób uzależnionych, żeby choć wirtualnie się wesprzeć. Ale to co znalazłam to sami młodzi ludzie z zupełnie innymi problemami , innym podejściem do życia, inaczej wychowywani. A ja? cóż 40+, pokolenie PRLu. Wiesz coś o tym 😉
Piszesz, że Cloranxen nie jest silnym lekiem ( po Afobamie „pływałam” ) to może mogę braż do końca życia chociaż te 2,5mg? Kurcze, Cloranxen jest chyba moim jedynym przyjacielem. Nie wiem, jak ja bym bez niego miała żyć ….
W tagach nie znalazłam polecanego przez Ciebie filmiku
Basia, nie filmiku nie mam w tagach, tylko na podstronie „Przydatne linki”, ale nie szkodzi, zamieszczam Ci w tym komentarzu link, bezpośrednie hiperłącze do pierwszej części filmu (kliknij go!)
https://www.youtube.com/watch?v=oRyy4FrRh6Y
pozostałe części filmu też tam znajdziesz wpisując w okno wyszukiwarki YouTube kolejno chemiczny spokój 2/6, chemiczny spokój 3/6 itd
Jeśli boisz się szpitala, to nie pozostaje Ci nic innego jak odstawianie BDZ w sposób ambulatoryjny, bez pośpiechu, z jakimś dobrym psychiatrą, może jakimś młodszym, o nie starej daty (?)
To czy odstawisz leki do O, czy do 2.5 mg to twoja decyzja, zrobisz jak zechcesz, ale to będzie moim zdaniem wciąż uzależnienie, takie jakby w samej swojej symbolice (mała słomka podtrzymująca wielki balon, który spadnie na ziemie, jak tylko tej słomki zabraknie) bo co się stanie, jak zabraknie Ci nagle tych 2,5 mg leku (np zgubisz)?, nie będzie to miało już dla Ciebie żadnego znaczenia?Nie wpadniesz w panikę? nie rzucisz wszystkiego by polecieć do lekarza po proszki? 🙁 Zachęcałbym Cię jednak do zainwestowanie w siebie, by zbudować stopniowo jakąś siłę w sobie..Wydaję mi się, że masz bardzo niskie poczucie wartości na swój temat (ja też takie do niedawna miałem), używasz stwierdzeń „ktoś mnie zauważył”, dlaczego miałbym Cię nie zauważyć??:) jesteś krasnoludkiem, którego nie widać? albo używasz mikro-czcionki niezauważalnej gołym okiem? :):) żartuję, wiem, wiem, masz niskie mniemanie o sobie, albo, „że jesteś totalnym nieudacznikiem”, a może to twój lekarz nim jest w temacie leczenia uzależnienia od BDZ skoro najpierw Cię uzależnił,a teraz Cię spławia?! 🙂 Nie przyszło Ci to do głowy..Myślę,że powinnaś zacząć pracować z jakimś specjalistą w psychoterapii np indywidualnej, aby stopniowo zacząć odkrywać swoją wartość, pozbywać się złego myślenia na swój temat, które zazwyczaj jest nieprawdziwe, wtedy zaczniesz się lubić, a leki przestaną być Ci potrzebne, wtedy będziesz mogła pomyśleć o odstawianiu proszków do zera, w tej chwili ja bym na twoim miejscu dał sobie prawo do ucieszenia się z faktu,że udało Ci się zejść z 10 mg Cloranx do 5mg! i poczekał aż się organizm zaaklimatyzuje
Witaj
Twój blog znalazłam jak miałam napad lęku i to uczucie, żę świat się zaraz zawali, że nie wytrzymam, pękne …
Podobnie jak Ty biore Cloranxen i Estazolam naście lat. Zmniejszam dawki, z10 Coranxenu zeszłam na 5mg, Estazolmu biorę 1/4 tabletki i to nie codziennie. Dzisiaj ułyszałam od Pani dr , ze się nie staram, że za wolne tempo bo … nie chce. I na koniec, żebym sobie znalazła innego lekarza.
Okropnie się poczułam i czuję. Kołatanie serca i strach. Świadomość, zę jestem totalnym nieudacznikiem.
I wtedy weszłam na Twój Blog. Podniósł mnie na duchu. Mam świadomość, że nie jestem sama 😉
Możesz mi polecić dobrego psychiatrę w Warszawie? żebym nie bała się do niego chodzić. Każda wizyta u mojej już byłej psychiatry była okupiona stresem.
Często wątpię, że mi się uda wyjść z tego uzależnienia. Trudno jak się nie ma wsparcia. Mąż chce mieć zdrową żone, nie chce słuchać kiedy jest mi źle. Ma swoje problemy i żona z fobiami i psychozami to juz za dużo …
Nie wiem co robić. źle sie czuję odkad zmniejszyłam dawki, Zbieg okolicznosci, czy tak jest? nie wiem czy dam rade
Przepraszam za chaotyczny wpis, ale źle się czuję. Dzisiaj spróbuje nie wziąć Estazolamu.
A, pisałeś, że po prochach nie ma snów. U mnie jest wręcz przeciwnie, mam piękne, „filmowe” sny, aż się nie chce budzć 😉
Hej 🙂
Ehh, psychiatrzy!:(..dodam niektórzy, bo są i tacy, którzy są naprawdę w porządku (spotkałem takich) i byłbym niesprawiedliwy gdybym uogólniał, ale są i tacy, którzy nie wiele mają empatii lub doświadczenia w spr.uzależnienia od benzodiazepin, ich odstawiania albo tego i tego, a kto Ci te proszki -naście lat temu przepisał? Nie ta pani doktor czasem? A kto Ci tabletki tak długo przepisywał?Nie ona? Jeśli tak,to może to ona Cię uzależniła (nieświadomie),a teraz właśnie zdała sobie z tego sprawę, przestraszyła się i chce się jak najszybciej wycofać z tematu, albo pozbyć się niewygodnego pacjenta ?! No tylko,że to niestety nie tak hop siup..
Na podstronie mojego bloga „przydatne linki” tutaj.. znajdziesz linki do filmu pt „Chemiczny spokój”cz. od 1-6, POLECAM!
Poza tym nie zgadzam się z twoją panią doktor, dlaczego „za wolne” tempo? Po kilkunastu latach regularnego zażywania benzodiazepin trzeba je odstawiać „z głową”! tzn bardzo ostrożnie, powoli i stopniowo! (zjawisko kumulacji leku w organizmie, objawy odstawienne fizyczne, psychiczne), tak aby zmysły, psychika, wszystko się powoli przyzwyczajało, adaptowało..
Moim zdaniem nie ważne jest tempo, szybkość, tylko skuteczność..Jeśli nie jesteś w stanie odstawić leków w 2-3 miesiące, odstawiaj w 4-6-8 miesięcy lub dłużej, przecież jak brałaś te leki przez naście lat, to te parę miesięcy nie zbawi, prawda?..Basia, ja nie jestem z Warszawy, nie mam wielkiego rozeznania co do psychiatrów, ale po prostu musisz chyba popytać, poszukać metodą prób i błędów, zapewne w końcu znajdziesz kogoś odpowiedniego, warto jednak szczerze powiedzieć,że jesteś od leków uzależniona (to choroba, ja oprócz nerwicy, w karcie chorobowej mam normalnie wpisane: uzależnienie od benzodiazepin i leków nasennych, pomimo tego,że już prawie 6 lat ich nie biorę:)..)
W Warszawie, to z tego co mi wiadomo dr spec. psychiatra Anna Basińska szefowa OLZA oddział F3 w IPiN (Oddział Leczenia Zespołów Abstynencyjnych), ponoć autorytet w sprawie benzodiazepin, ale różne głosy słyszałem (nie wiem na ile prawdziwe (?)),że babka ma dużą wiedzę na temat odstawiania benzodiazepin, ale źle traktuje pacjentów, coś niecoś na ten temat znajdziesz w moim wpisie „Gdzie odstawiać leki uspokajające (benzodiazepiny) cz II”
Ja uważam,że dobrze Ci idzie,skoro z 10 mg Cloranxenu zeszłaś na 5 mg, to naprawdę niewielka już dawka dla organizmu, w dodatku co tu dużo mówić Cloranxen nijak się nie ma do takich „zawodników” jak np Clonazepam, Alprazolam (Xanax, Afobam, Alprox),czy Lorazepam (Lorafen,Temesta),choć niestety też uzależnia..
Basiu, ja nie wiem, czy w ogóle możliwe jest wyjście z uzależnienia od benzodiazepin bez wsparcia (?), mam tu na myśli fachową , regularną psychoterapię..Nie można „zabrać” komuś leków, które kiedyś zostały przepisane przecież na konkretne problemy (nerwicę,lęki) nie oferując nic w zamian..Oczywiście kontakt z psychiatrą i farmakoterapia to ważne i potrzebne rzeczy, ale stany lękowe, fobie leczy się psychoterapią i tego bym na twoim miejscu szukał w Warszawie..ja, (o czym nieraz wspominam na blogu) leczę się u specjalisty psychologa klinicznego z doświadczeniem i certyfikatem w leczeniu uzależnień, jestem także pod opieką pani doktor psychiatry, która jest również certyfikowanym terapeutą leczenia uzależnień, to moim zdaniem istotny czynnik pozwalający uświadomić i „rozbroić” różne, często bardzo zakamuflowane mechanizmy uzależnienia
Oczywiście wiele osób odstawia bez problemów, ale nie są to raczej osoby uzależnione, ja mam na myśli takie osoby, które mają predyspozycje do uzależnień, to podobnie jak z alkoholem, który wiele osób używa i nic się nie dzieje, a niektórzy stają się alkoholikami
A ja z kolei czuje okropny, wstręt i obrzydzenie do leku Sedam. Nie powinien wogole istnieć. Zazywalam go 7 lat w dawce 6 mg, pomagał mi na trudności w oddychaniu, nerwoból.. W tym roku odstawiłam stopniowo zmniejszając dawkę aż do zera. Od 2.5 miesiąca nie zażywam nic. Ale to co przechodzę to piekło, najgorsze jest drżenie ciała, szczególnie szyi, spięcie okropne. I jest tak prawie codziennie. Zastanawiam się czy już mi tak do końca życia zostanie,bo objawy odstawienny nie mijają. Gdy nie zażywam tego leku czuje się wolna. Mimo, że dalej cierpię.
2,5 miesiąca abstynencji, to już sporo czasu, ale w stosunku do 7 lat regularnego brania, to jeszcze nie tak długo.. Czy wraz z odstawieniem Sedamu wprowadzono Ci jakieś inne leki? Czy uczestniczysz w jakiejś terapii? Benzodiazepiny nie leczą przyczyn naszych problemów emocjonalnych i objawów nerwicy ,być może to co czujesz teraz, to oprócz objawów abstynencyjnych jest takż nawrót niewyleczonej nerwicy??
Dziękuję za odpowiedź. Oprócz ograniczenia dawki nie zazywałam żadnych innych leków przy odstawianiu,przed zazywaniem benzodiazepiny nie miałam nigdy tak okropnego uczucia spięcia i drżenie ciała. Nikomu nie życzę takiego stanu.
No niestety to „klasyka” w tym uzależnieniu, benzodiazepiny są potrzebne, a czasem nawet niezastąpione, ale gdy przekroczy się pewną granicę zaleceń, co do czasu stosowania zamiast pomóc, dodatkowo komplikują problem pierwotny, na który zostały przepisane. Po odstawieniu często niewyleczona nerwica powraca nawet kilkakrotnie spotęgowana objawami abstynencyjnymi. Tak się dzieje szczególnie na początku, później intensywność cierpień słabnie, wracamy jakby do punktu wyjścia, czystej nerwicy, którą wtedy należałoby leczyć w bardziej konstruktywny sposób. Przynajmniej ja to tak przechodziłem. Oczywiście nasze problemy róznią się skalą, pewnie nie każdy musi iść zaraz na terapie, wiele osób jednak tak.