UA-43269020-1

 uzależnienie od leków

Jestem pewien, że zrealizujesz swoje zamierzenia.. (cd mojej odpowiedzi na zadane mi przez Osobę nr 2 pytanie, które znajduje się w wpisie pt „Pytania i odpowiedzi – cz. I”) znajdziesz pracę i mężczyznę (głęboko w to wierzę), jeśli tylko pozwolisz sobie pomóc, skorzystasz z fachowej pomocy, wytrwasz w abstynencji, wykażesz się odpowiednią determinacją i cierpliwością.. Wiem, że polska rzeczywistość, państwowa służba zdrowia nie zachęca do podejmowania działań w tej prawie, to jednak kiedyś słyszałem z ust mądrego człowieka, że jak ktoś naprawdę chce nie brać, to prędzej, czy później znajdzie odpowiednią pomoc

..Druga sprawa to leczenie przyczyn uzależnienia ..Ciężko jest leczyć się z takich problemów samemu, bo zaczynamy brać „twarde” uspokajacze, zwykle z bardzo konkretnych powodów (na zwykły stres dnia codziennego ludzie biorą leki ziołowe, hydroksyzynę),..

a stany lękowe, napady paniki, nerwica są czymś o wiele poważniejszym, niż zwykłe niepokoje i obawy.. To często wynik (objawy) naszych nieuświadomionych „konfliktów wewnętrznych” i sami nie jesteśmy w stanie dotrzeć do ich sedna (to jakby próbować wyciągać się samemu za włosy z rzeki)..

Masz dopiero 35 lat, ehh..co ja bym dał, żeby mieć tyle (jestem 10 lat starszy), sam mam jeszcze różne plany, właściwie to dopiero teraz je mam, kiedyś nie miałem za grosz wiary w siebie, w swoje myślenie, zdanie, inicjatywę..robiłem tylko to co mi kazano, czego ode mnie oczekiwano, jak „zaprogramowany automat”, dopiero odstawienie leków (benzodiazepin), terapia umożliwiła mi wewnętrzny rozwój

Osoba 3. „Witam. To nie jest przypadek, że znalazłam Twojego bloga. Widzę w Twojej walce moje życie, moją walkę i rozpacz. Od 8 lat jestem uzależniona od benzodiazepiny Sedam 3mg ..

Niestety teraz po 8 latach jestem na 6 mg a coraz częściej na 9 mg. Biorę rano, zaraz po przebudzeniu pierwsza moja myśl to Sedam . W ciągu dnia gdy mam stresująca sytuacje lub jakieś spotkanie, na zaś by było mi lepiej i żeby nic się nie działo i na noc..

Chodzę do różnych lekarzy nie mam jednego psychiatry , zdarzało się ze gdy kilka razy byłam u jednego lekarza to proponował mi pobyt w szpitalu albo powolne schodzenie w domu za pomocą innych leków. Spróbowałam raz, byłam już tak zdesperowana, że wzięłam skierowanie od psychiatry i zgłosiłam się na oddział odwykowy, ale to jest oddział głównie dla ludzi z problemem alkoholowym.

Nie dałam rady wypisałam się po tygodniu. Wiem ze w domu nie mam szans aby wyjść z tego bagna . Czytałam jak pisałeś ze miałeś prochy zawsze przy sobie , jak ja to znam, mam je zawsze przy sobie i u lekarza jestem zawsze gdy mam jeszcze listek, bo co zrobię gdy nagle coś wyskoczy i nie będę miała leku. To jest koszmar dla mnie dla mojego męża i dzieci. Jeszcze jedna rzecz, wkrótce wyjeżdżamy za granicę i nie wiem co ja zrobię, jak ja zdobędę Sedam . Moim marzeniem jest wyjść z nałogu, jestem po 30-stce i boję się co ze mną będzie za kilka lat?

(odpowiedź) To smutne co piszesz, współczuję! Doskonale wiem, co przeżywasz..Też uważam, że to nie przypadek, że trafiłaś na moją stronkę.., jak sądzę twój problem z BDZ spędza Ci sen z oczu i szukasz informacji, jakiejś pomocy.. Niestety za kilka lat, o ile nie zaczniesz leczyć swojej choroby (uzależnienia) i jej pierwotnych przyczyn, bo przecież z jakiegoś powodu zaczęłaś przyjmować benzodiazepiny (?), z 9 mg Sedamu może zrobić się 12 mg..15 mg i tak w górę itd. (taka prawda)

Wydaję mi się, że jest też tak, że im dłużej, tym gorzej.. benzodiazepiny, w przypadku osób predysponowanych, strasznie „kotwiczą się” w psychice i nawet jak już nie działają, czy działają słabiej, to człowiek trzyma się ich jak tonący tratwy (dotyczy to zarówno uzależnienia od rosnących, wysokich dawek, jak i stałych, niskich, terapeutycznych)..

Piszesz, że marzysz o wyjściu z nałogu, że to twoja zmora, twojego męża i dzieci i że wyjeżdżasz za granicę.. nie wiem,czy chodziło Ci o turystyczny wypad (?), czy wyjazd na dłużej, do pracy, „za chlebem”, w poszukiwaniu lepszej przyszłości (?), o ile w tym pierwszym przypadku nic takiego się chyba nie dzieje, to w drugim przypadku może to być kłopot, bez względu na to, czy chcesz i zamierzasz się leczyć, czy trwać w nałogu..

W drugim przypadku to moim zdaniem kwestia możliwości leczenia poza granicami, ubezpieczenia , finansowania terapii, o ile możliwości mogą być większe (zależy od kraju), to może być to droga sprawa dla Polaka, no i najważniejsza kwestia, znajomość języka, na tyle biegła, by móc swobodnie uczestniczyć w terapii odwykowej, a później psychoterapii

Jestem zwolennikiem teorii, że sam detoks rzadko kiedy wystarcza, bo nie można zabrać człowiekowi leków (benzodiazepin) i pozostawić go z „niczym”! Po długim okresie zażywania tych środków, a po wielu latach już na pewno po odstawieniu tabletek pojawia się wielka „pustka” (uzależnienie psychiczne), człowiek potrzebuje wsparcia, fachowej pomocy jak sobie z nią radzić, uzależnienie to nie fanaberia, to choroba!

Wiadomo,że żyjemy w trudnych czasach, szukamy różnych sposobów, źródeł dochodu, by godnie żyć, ale czasem trzeba plany zawiesić na „kołku” na jakiś czas, rozważyć priorytety, zastanowić się nad rozpoczęciem leczenia (rozumiem,że alkoholowy detoks nie przypadł Ci do gustu, mnie także nie!.. ale może ambulatoryjnie plus psychoterapia indywidualna pod okiem psychoterapeuty leczenia uzależnień ??..), bo w przyszłości, kiedy uzależnienie i tolerancje organizmu na leki jeszcze bardziej się rozwinie u Ciebie, to nawet twoi bliscy mogą zejść na dalszy plan, pochłonie Cię „wędrówka” po lekarzach, w celu zdobycia odpowiedniej ilości benzodiazepin, a „pomiędzy” tymi działaniami będziesz stale „przyćpana”, zaspana, niechętna do zabawy z swoimi pociechami, nie mówiąc już o obcowaniu z mężem..

Niestety, chyba jest tak, że przyjmowanie benzodiazepin latami, uzależnienie od nich jest wciąż przez ludzi bagatelizowane, uważane jako mniejsze zło, to przecież leki przepisywane przez lekarza, nie alkohol, ani narkotyki zdobyte u dealera!..więc tak do końca nie wiadomo,czy to uzależnienie, czy nie uzależnienie (?) może nie (?) więc chcę, planuje się leczyć, ale może nie teraz, kiedyś (?)..

A co być powiedziała, gdyby stwierdzono u Ciebie nagle, tak z dnia na dzień raka?! (broń Boże, nie życzę Ci – odpukać!:)..) Mam tu na myśli raka złośliwego powiedzmy w bardzo wczesnym stadium, jeszcze bez przerzutów..Potwierdziłby to wynik tomografii, bezlitosna diagnoza, czy odłożyła byś tą sprawę na „później” i pojechałabyś do pracy za granicę, czy rzuciłabyś wszystko i natychmiast rozpoczęła konsultacje z lekarzami, by wdrożyć właściwe leczenie??..

Psychoterapeuta terapii uzależnień (psycholog) do którego jeżdżę powiedział mi kiedyś mniej więcej coś takiego, cytuję „ różnica między nowotworem złośliwym, a uzależnieniem jest między innymi taka, że z raka czasem można się wyleczyć, a z uzależnienia nigdy..” Oczywiście można odstawić leki, pracować nad sobą i żyć szczęśliwie, ale ta skłonność pozostaje do końca życia i po prostu trzeba zaakceptować ograniczenia jakie powoduje ta choroba i podobnie jak cukrzyk żyć na „diecie”, pilnować się, unikać fizycznego kontaktu z benzodiazepinami, miejsc, czasem osób, które kojarzą się nam z zdobywaniem leków,.. informować lekarzy u których się leczymy, by nie proponowali nam tego typu leków

Jeśli jednak postanowisz lub będziesz musiała brać dalej, to wiedz, ze np w niektórych krajach, bardziej rozwiniętych służba zdrowia jest już często skomputeryzowana i każdy pacjent posiada kartotekę, która znajduje się w bazie danych, gdzie znajdują się wszystkie informacje o tym, jakie leki, kiedy, w jakich dawkach i przez jakiego lekarza były przepisywane danemu pacjentowi..Coś takiego jest w np. w USA (w Polsce ten system zaczyna być powoli również wdrażany), spotkałem się także z tym, że w przypadku nie których firm zatrudniających ludzi (Wielka Brytania – Tesco) przed przyjęciem pracy wykonywane są testy na obecność narkotyków i benzodiazepin..cdn