Dziś w tym wpisie „linkuje” artykuł Karola Wasilewskiego o lekomanii jaki ukazał się na portalu Tygodnik TVP już jakiś czas temu. „Linkuje” go, nie dlatego, że znajdziecie tam kawałek mojej historii, artykuł chciałbym przede wszystkim Wam polecić, ponieważ po 1. już dawno zdecydowałem, że będę wskazywał na swoim blogu wszelkie wartościowe publikacje dotyczące tematu uzależnień od leków, a tą za taką uważam, po 2. artykuł ukazuje niepokojącą tendencję ogólnego wzrostu sprzedaży „psycholeków” w Polsce (określenie użyte przez autora w tekście), czyli różnych leków psychotropowych, na które systematycznie, z roku na rok, rośnie zapotrzebowanie w naszym kraju. Wskazują na to statystyki, konkretne liczby podane przez autora w tekście, poparte materiałami źródłowymi, uzyskanymi w trakcie zbierania materiału. Można by powiedzieć, cóż z tego, mamy postęp w różnych dziedzinach, więc są i nowoczesne leki, czemu ich nie brać (?) Dla mnie to jednak „ślepa uliczka”, gdy polega się tylko na lekach, które są wciąż bardzo niedoskonałe, a część z nich mocno uzależnia (gdy się ich nadużywa), dziś jednak powstrzymam się od komentarzy.. Przeczytajcie, oceńcie sami..
Bezpośredni link do artykułu – „Psychotropy, antydepresanty.. Polacy uzależnili się od leków typu Xanax. Koronawirus dał się naszej psychice we znaki”
Czy to forum jeszcze żyje? Jak żyje to pisać o swoich problemach
Jeszcze zapomniałem dopisać, że miałem problemy ze snem jak zacząłem odstawianie. Psychiatra przepisał mi Perazin 25 mg i biorę trzy razy dziennie do czasu jak całkowicie odstawie benzo. Perazin absolutnie nie uzależnia. Sypiam teraz w miarę dobrze.
Brałem Clonozepam dobre 30 lat w dawkach do 6 mg na dobę, w końcu powiedziałem dość. Jestem na odstawianiu na „własna rękę” już piąty miesiąc. Odstawiam od dawki wyjściowej 4,5 mg. Teraz jestem na dwóch miligramach na dobę. Co miesiąc odejmuję 0,5 mg, więc zostały mi jeszcze około cztery miesiące. Jeśli chodzi o uzależnienie psychiczne, to za bardzo się nie boję ponieważ już zapominam o leku i mam nastawiony „przypominacz” w telefonie. Pewnie bym sobie przypomniał o dawce dobowej jak bym poczuł zespół odstawienia. Przyjmuję to odstawianie jakoś łagodnie, raczej brak objawów odstawienia. Pewnie dla tego, że odejmuję sobie dawkę raz w miesiącu jak pisałem o 0,5 mg. Mam nadzieje, że się uda jak już tak długo się z tym „bawię”. Dla mnie takie odstawianie jest bardzo wygodne. Nie myślę o leku, że zabraknie, bo mam zapas i już po lekarzach nie chodzę. Fakt trzeba mieć cierpliwość i chęć walki. Ja mam.
To na razie chyba tyle. Portal znalazłem przypadkowo. Ciekawie tu są opisane różne przypadki i o fakcie, że nie ma w Polsce ośrodka z prawdziwego zdarzenia odnośnie odstawiania benzodiazepin. Jeszcze szczerze powiem, że nie lubię za bardzo czytać o tym uzależnieniu.
Serdecznie pozdrawiam
Wojciech
Chciałabym się przywitać i dać ogromny ukłon wszystkim, którzy podjęli walkę z tematem uzależnienia od leków psychotropowych. Chciałabym również opisać swoją sytuację oraz podpytać o pewne aspekty odstawienia.
Moja historia zaczęła się w dzieciństwie, przeszłam przemoc domową spowodowaną chorobą mojego ojca, który ma schizofrenię paranoidalną, prawdopodobnie do tej pory nie leczoną. Po 14 latach ciszy, jako pełnoletni człowiek, w wieku 18 tak dostałam swojego pierwszego „ataku”, problem z przełykaniem, nikt tego nie wiązał z nerwicą lękową, znikało – pojawiało się, problem zaczął się pogłębiać z każdym miesiącem i rokiem, w wieku 20 lat wylądowałam wycieńczona na oddziale neurologicznym z podejrzeniem udaru. W tym też czasie pojawiały się różne, inne symptomy, które bagatelizowałam – zawroty głowy, ogromne i bolesne skurcze, bóle głowy, ogromnie wysoki puls i ciśnienie, skurcze żołądka, a nocami odczucie tzw. umierania, do tego socjofobia. W kulminacyjnym momencie, a było to na studiach, przestałam wychodzić z domu, przestałam jeść, spałam po 12-15 godzin dziennie a resztę czasu drzemałam, to wtedy rodzina znalazła mnie w opłakanym stanie, nie pamiętałam naszego polskiego alfabetu, nie kojarzyłam sytuacji, a pewna część twarzy po prostu mi opadła. W takim stanie trafiłam w wieku 21 lat do szpitala, po badaniach okazało się, że wszystko jest spowodowane nerwicą lękową, a może i PTSD? Tego nie wiem. Lekarz neurolog uratował mnie swoją diagnozą, ponieważ od razu wdrożył Alprazolam, 1 mg? A może więcej, szczerze nie pamiętam z tego okresu wiele. Po 3 miesiącach postawiono mnie na nogi. W tym też czasie działy się różne sytuacje, lepsze-gorsze, mocne ataki i zero ataków ale statystycznie co miesiąc musiało to być od 2 do 15 i były one wyniszczające. Do Zomirena, który był dawką już tylko podtrzymującą dołożono mi: Citabax 20 mg oraz Hydroxyzinum 75 mg i Trittico 75 mg. Przez okres 5-7 lat jako SOS brałam Zomiren, reszta leków była brana dzień w dzień z efektami różnymi, bo moje ataki nerwicowe i tak wracały. W ciągu całego leczenia z benzodiazepinami miałam kontakt 3-4 razy, za pierwszym razem Sedan 3 mg, za drugim razem 7 mg i najchętniej chciałam do tego wracać coraz częściej, bo to jak człowiek funkcjonował po tym, było z jednej strony niesamowite a z drugiej przerażające. Ogrom jasności umysłu, kolorów, energii a później luka w pamięci. Był moment, kiedy rozpoczął się mój poważny problem ze snem, lekarz wówczas przepisał mi Trittico 150 mg i muszę napisać, że wtedy po raz pierwszy po 8 latach leczenia zdałam sobie sprawę, że ta droga którą idę nie jest dla mnie dobra, mój organizm idzie ku destrukcji, bo szukam łatwych dróg. Kiedy pojawiały się ataki zaczęłam działać sama, stosowałam zwykłe mocne miętusy, i uwierzcie.. pomagały. To wtedy do mnie dotarło, że jestem w swoim własnym więzieniu. Kwestia psychoterapii nigdy mnie nie przekonała, bo może źle trafiłam, nie oceniam wszystkich i nie mam takiego prawa. Zdałam sobie jednak sprawę, że od mojej przeszłości muszę się uwolnić sama, zdecydowałam się wówczas na seans hipnozy, ponieważ ataki wcale nie ustępowały a moje wymyślone leczenie pomagało ale nie usuwało totalnie przyczyny, mój neurolog wówczas powiedział mi ciekawą rzecz, „Kaśka, czy ty siebie słyszysz? Bierzesz miętusy na ataki paniki. Ja chciałbym mieć pełno takich pacjentów, którzy potrafią uspokoić się bez leków doraźnych i mają taką świadomość swojej choroby”. Może i tak, ale to nie był efekt jaki oczekiwałam. Jak pewnie zauważyliście nie leczył mnie psychiatra, otóż mój psychiatra na wstępie powiedział mi, że mogę mieć chorobę po ojcu, a później przepisał mi leki po których mój stan zdrowia a konkretnie moja waga przewyższałaby 3 krotnie moją wagę. Cała konsultacja trwała 10 minut. Po tymże wywiadzie z lekarzem rodzinnym i neurologiem ustaliliśmy, żeby absolutnie nie wchodzić w to leczenie. Seans hipnozy zmienił wszystko, po roku otworzył mi głowę do tego stopnia, że praktycznie nie borykam się już z lękami. Bardzo rzadko wystąpi coś lekkiego, reaguje od razu i jest spokój, ale.. kiedy zaczęłam z nich schodzić pojawiły się schody, schody odstawienia. Zdaje sobie sprawę, że moje problemy dla większości z was to są problemiki, bo borykacie się z czymś ogromnym. Dla mnie jednak ten stan, w którym jestem teraz jest niewygodny, trochę męczący. Jestem na Trittico 50 mg i Hydroxyzinum 50 mg, kiedy zaczęłam schodzić z Trittico 75 mg pojawił się problem ze snem, budzenie się w nocy, lekki lęk przed ciemnością, rzadkie koszmary nocne. Wszędzie jest napisane, że te leki nie uzależniają, na forum jednak czyta się już inne opinie. To są często bardzo mocne i smutne historie ludzi, którzy nie śpią i mieli gehennę przy zejściu z tych leków. Chciałabym zejść ze wszystkich, stać się wolnym człowiekiem, to znaczy takim człowiekiem który śpi swoim snem a nie czymś wymuszonym, człowiekiem bez napięć, bez lęków, bez tej chemii we krwi. Nie wiem co dalej robić, mój lekarz nie wie jakie metody zastosowałam, bo ma raczej podejście naukowe i zapewne odradzi mi odstawienie leków, bo nadal jak każdy zdenerwuje się, często będę mieć napięcia. Jednakże ja czuje wewnętrznie, że to czas na ich odstawienie i kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać. Pozdrawiam wszystkich ciepło i serdecznie.
Zapomniałam dodać najważniejsze. Miałam ogromne szczęście, że trafiłam na lekarza, który posterował moim leczeniem w taki sposób. Kiedy chciałam aby wypisał mi 3 raz w roku Sedam, odmówił i powiedział, że zaczynam się uzależniać od jego efektu.
Chcę zatem zaznaczyć, że dobry lekarz, dobra diagnoza i przede wszystkim też nasza świadomość choroby oraz zdobywanie wiedzy może pomóc. Jestem również przykładem, że po tak długim czasie leczenia można zejść na niziny i zapewne można zejść całkowicie. To ogromna nadzieja.
PS. Przepraszam za literówki, mój komputer płata figle 🙂
Jeszcze w uzupełnieniu. Odstawiam benzo od czerwca 2019 roku. Pisałem już tutaj w komentarzach wcześniej.
Tak, pamiętam Cię.. Wydłużanie czasu ostawiania metodą tapperingu, do tego z substytucją na diazepam lub klorazepat dipotasowy minimalizuje natężenie objawów odstawiennych lub całkowicie je znosi, tylko, że mowa tu o efektach odstawiennych. Ja rozróżniam dwa pojęcia 1. efekty odstawienne, związane z tym co się dzieje z naszym organizmem (który się przestroił, czyli przyzwyczaił do substancji) na skutek spadku stężenia leku podczas redukcji dawki (uzależnienie fizyczne) 2. objawy abstynencyjne, „głody lekowe” związane bardziej z naszą psychiką, negatywnym myśleniem (uzależnienie psychologiczne), które mogą wystąpić po jakimś czasie od odstawienia leku, które mogą również przekładać się na jakieś przykre doznania cielesne.. Np gdy nie bierzesz już leku, odstawiłeś zupełnie, mogą pojawić się myśli nastraszające „Ojej, nie biorę już od dzisiaj NIC, co teraz będzie? na pewno zaraz coś złego się stanie ! ” = > co silne uczucie leku = > objawy cielesne (palpitacje, napięcie mięśni, skurcz brzucha, drżenie, biegunka).. Nie warto nakręcać się takimi negatywnymi myślami, bo skoro od dłuższego czasu bierzesz naprawdę śladowe ilości BDZ, to np fakt, że już od dziś nic nie bierzesz tak naprawdę nic nie zmienia
Dzięki za odpowiedzi. Wychodzi mi, że zostało do zera ok. tygodnia już. 0.01mg wczoraj. Planuję tak jeszcze 2 dni. Potem jeszcze to zmniejszę o połowę i koniec. No zobaczymy. 🙂 Ten podział jest właściwy, który zaproponowałeś. Nie obawiam się nawrotu stanu chorobowego. Już to dawno przepracowałem. Bardziej jakiegoś wzmożonego efektu całkowitego braku benzo w organizmie. Niby konopie taką ewentualność mają znieść, a przynajmniej ograniczyć. Oby tak było.
Inna sprawa to zastanawiam się co zrobić z zapasami. Mam prawie całą butelkę syropu z relanium. Całe opakowanie xanaxu. Całe opakowanie zolpidemu. I prawie całe opakowania relanium 5mg i osobne 2mg.
I teraz zostawiając te swoiste zapasy zostawiam sobie koło ratunkowe ale i ryzyko powrotu do nałogu. Wyrzucając to wszystko nie będę miał już tego koła i pewno powstanie stres z tego powodu. Głupie to, ale nie wiem co zrobić.
Ps. Jeszcze taka uwaga techniczna. Widoczność komentarzy zrobiła się ograniczona na Twoim blogu. Nie wszystkie linki prowadzące do artykułu pokazują komentarze pod nim.
Dzięki wielkie za informacje, ale czy mógłbyś napisać precyzyjniej, w czym problem? Nie wszystkie komentarze widać pod wpisem? Chodzi o jakiś jeden wpis, czy pod innymi także? Jeśli chodzi o artykuł Karola Wasilewskiego, to jest on na stronie TVP, na moim blogu jest tylko „zajawka” i odnośnik
Myślę, że nie powinno być żadnego „wzmożonego efektu braku benzo”, skoro odstawiałeś tak wolną metodą tapperingu, w dodatku z substytujcją na relanium, które ma najdłuższy z bzd T0.5m, to raczej, słabe prawdopodobieństwo, ze organizm się zbuntuje Co innego, głowa (psyche), która jest jakby częścią czegoś co nazywa się uzależnieniem psychicznym (psychologicznym) i to jest ta oś każdego z uzależnień, najtrudniejsza do leczenia, zwłaszcza, gdy problem pierwotny nie został wyleczony.. W takiej sytuacji nasza psychika potrafi nam „dowalić” i wyprodukować różne negatywne wyobrażenia, które mogą spotęgować przykre emocje.. Warto powstrzymywać takie negatywne myśli i nie nastraszać się na zapas
No tak.. i wcale te dylematy nie są takie głupie, bo większość osób uzależnionych ma ten problem.. Pytanie, jak bardzo jesteś uzależniony wg siebie? Jak bardzo zdeterminowany, by już skończyć z tym raz na zawsze.. Długo brałeś benzo? Nie bardzo pamiętam, co brałeś i jak długo? Benzodiazepiny „uwodzą” ludzi, „otulają ich” swoim pluszowym efektem, dając nadzieję na normalne życie, niestety szybko czar pryska i ciężko się od nich później uwolnić.. Widzisz, twoja głowa już się boi, co będzie jak odstawisz tą „resztkę”, która już dawno nie działa przecież, a jest jak cukierek, balsam na psyche.. A przecież to są zwykłe, małe tabletki, gdyby to była witamina C, czy rutinoscorbin, już byś je wyrzucił w 2 sekundy.. Wygląda na to, ze są dość ważne dla Ciebie, co jest oczywiście naturalne.. W terapii odwykowej AA, AN zaleca się odrzucenie wszystkich „wyzwalaczy” i trzymanie się od nich z dala.. Alkohol, puste butelki, czekoladki z alkoholem, podobnie jest z lekami, puste pudełka i różne inne.. Może spróbuj wywalić Xanax, Zolpidem, zostaw sobie tylko część Relanium w tabletkach i zobaczysz jak będziesz funkcjonował ? Funkcjonował już nie biorąc
Na głównej stronie gdzie jest lista z wpisami, artykułami można wejść w dany wpis na parę sposobów. Conajmniej jeden z nich nie pokazuje komentarzy.
Brałem zolpidem ok. 20 lat i trochę krócej Xanax. Jakieś 10lat+. Nie chce mi się tego dokładnie teraz przypominać. Dawki zwykłe. 10mg zolpi. 0.5-1mg Xanax.
Od trzech 4 dni 0mg benzo. Faktem jest, że mimo, że mam już do tej chemii wstręt to cieżko mi wyrzucić zapasy. Poczekam jeszcze miesiąc i zobaczę czy to 0mg nie przyniesie jakichś koszmarów. Wtedy wyrzucę.
Ok, jeszcze raz dzięki, sprawdzę to..
No to trochę lat brałeś, więc głowa mogła się przyzwyczaić. Bądź więc dla siebie dobry, musi trochę czasu minąć, zanim przestaniesz myśleć o tych lekach
Ok, życzę powodzenia
Dzień dobry.
Jestem na końcówce micro tapperingu. Aktualnie biorę 0,03mg diazepamu na dobę. Już za kilka dni, może tygodni będzie to ZERO. 🙂
Czy spodziewać się jakichś przykrych efektów po wyzerowaniu? Aktualnie nie mam żadnych efektów odstawiennych oprócz drgawek przed samym zaśnięciem i czasem swoistego „wykręcania” mięśni twarzy. Psychicznie odzyskałem wręcz spokój z dużą pomocą konopii. Od jakiegoś czasu jestem pacjentem konopnym. Nie mam już od dawna ataków paniki, irracjonalnego lęku itd. itp. Każdy uzależniony wie co odstawianie benzo powoduje.
Mam tylko niepewność co będzie po całkowitym wyzerowaniu. Pójdzie gładko czy jednak trzeba się będzie pomęczyć jeszcze?
No i dobrze, że tak odstawiasz powolutku, widać, że jesteś konsekwentny i że zależy Ci na tej odstawce.
Ta metoda odstawiania wymaga bardzo dużej dyscypliny i cierpliwości i chyba jest najbardziej bezpiecznym sposobem
biorąc pod uwagę metody odstawiania na własną rękę..
Trudno mi odpowiedzieć na twoje pytanie, za mało wiem o twoich problemach pierwotnych. Z moich
doświadczeń i obserwacji wiem, że podczas odstawiania benzodiazepin, oprócz możliwych objawów odstawiennych lub / i „głodów lekowych”,
czyli tych psychologicznych „tęsknot” naszej głowy, za tym „czymś”, co nam pomagało i zabezpieczało dotychczas, pojawiają się też nawrotowe objawy choroby pierwotnej, zaburzeń lękowych, depresyjnych (nerwica, fobia itp), ponieważ te leki działają tylko przeciwobiawowo, nie leczą przyczyn choroby